Po podjęciu pracy w XXX LO im. Jana Śniadeckiego w Warszawie na stanowisku nauczyciela języka niemieckiego otrzymałem propozycję udziału w projekcie z programu Erasmus+. Zakładał on udział zgłoszonych nauczycieli w kursach językowych bądź metodycznych w poszczególnych państwach UE. Jako nauczyciel języka niemieckiego wybrałem dwutygodniowy specjalistyczny kurs Methodik und Sprache (30×45 min.).
Szkolenie odbywało się w przepięknej Ratyzbonie nad Dunajem, siedzibie rejencji Górny Palatynat, w środkowo-wschodniej części Bawarii. Szkoła językowa Horizonte, w której miałem zajęcia, mieści się przy Rote-Hahnen-Gasse 12, w samym centrum miasta, na urokliwej starówce nasyconej zabytkami m.in. z czasów rzymskich.
O kulturowym ciężarze stolicy Palatynatu świadczy fakt wpisania ratyzbońskiej starówki na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Blisko dwudziestowiekowa historia miasta, o której miałem dość ogólne wyobrażenie, okazała się nietuzinkowa i fascynująca, co dla mnie, nauczyciela języka niemieckiego, ale również historii, stanowiło dość istotną atrakcję.
Kurs, w którym miałem wziąć udział, przypadł na okres pandemii COVID-19, w związku z tym do ostatniej chwili nie było jasne czy mój wyjazd dojdzie do skutku przez wprowadzanie specjalnych obostrzeń mających na celu walkę z rozprzestrzenianiem się wirusa. Do końca nie było wiadomo, czy prowadząca zajęcia szkoła nie przejdzie w tryb nauki zdalnej, a w takiej sytuacji wyjazd traciłby sens. Moje obawy dotyczyły również możliwej sytuacji kwarantanny w przypadku zarażenia wirusem.
Przed wyjazdem, zaszczepiony i przetestowany, wykonałem jeszcze kilka telefonów do ośrodka w Ratyzbonie, żeby uzyskać jasność, jak wygląda funkcjonowanie szkoły w czasie pandemii. Jasności, wobec dynamiki rozwoju epidemii, uzyskać się nie dało, rozmowy jednak pozwoliły zdobyć pewne rozeznanie w funkcjonujących w szkole procedurach. Zdecydowałem się pojechać i okazało się, że to był dobry wybór.
Do Ratyzbony dotarłem 21 listopada 2021 roku w niedzielę wieczorem i przez następne dwa tygodnie uczęszczałem na kurs języka niemieckiego na poziomie C2. Obyło się bez kwarantanny, a nauka przebiegała w formie stacjonarnej. Kurs odbywał się jednak w warunkach reżimu sanitarnego. Obowiązywały maseczki we wszystkich pomieszczeniach szkoły. można je było zdjąć dopiero po zajęciu miejsca w ławce. Szkoła wymagała również aktualnego, przeprowadzanego co dwa dni testu na obecność wirusa SARS-CoV-2.
Zajęcia skonstruowano na dwóch poziomach. Od godziny 9 do 12.30 odbywał się trening kompetencji językowych polegający na realizacji zadań z zakresu władania językiem w mowie i jego rozumienia, w tym idiomatyce. Następnie od godziny 13.30 prowadzono zajęcia dla nauczycieli języka z tematem przewodnim „Metodyka i dydaktyka”. Na sesjach przedpołudniowych spotykała się grupka słuchaczy, których właściwie łączył jedynie podobny poziom znajomości języka, a różnił wiek i to, że pochodzili z najróżniejszych zakątków świata. Przypadło mi więc rozwiązywać językowe zadania z kolegami ze Stanów Zjednoczonych, Meksyku oraz słuchaczką z Czech.
Zajęcia prowadziła Gabi, lektorka z ogromnym doświadczeniem, fantastycznymi pomysłami i jednocześnie z niesamowitymi kompetencjami interpersonalnymi, dzięki którym szybko wytworzyło się wrażenie nieformalnej przyjacielskiej atmosfery, w której naprawdę przyjemnie podejmowało się różne wyzwania, m.in. odgrywanie scenek sytuacyjnych. W pewnym momencie znalazłem się w sytuacji dyrektora szkoły, który prowadził rozmowę z kandydatem na stanowisko nauczyciela języka hiszpańskiego z kursantem z Meksyku, Carlosem. Carlos pojawił się na rozmowie z profesjonalnie przygotowanym cv i chociaż nie wykazał w nim doświadczenia pracy w szkole (Carlos jest inżynierem mechatronikiem) to razem z Eliszką z Czech pozytywnie zaopiniowaliśmy jego kandydaturę i zaproponowaliśmy pracę. Miało to wielkie znacznie wobec kolejnych zadań językowych planowanych przez Gabi, a przyszło mi pracować w grupie z Carlosem i współpraca była dobra.
Prowadząca miała wiele pomysłów. Szczególnie w pamięci, jako historykowi, zapadły mi zajęcia, na które przyniosła obrazy z poszczególnych okresów historii Ratyzbony. Pokazywały one życie rodzinne. Do nas należało podjąć próbę przedstawienia losów zilustrowanej rodziny w danym historycznym okresie. Dość miło mi przyznać, że w towarzystwie emeryta ornitologa, specjalisty z branży IT, inżyniera mechatronika i początkującej adeptki zawodu nauczycielskiego w kierunku nauczania języków, losy rodzin przedstawiane przeze mnie brzmiały co najmniej najwiarygodniej.
Po południu zaczynała się część metodyczno-dydaktyczna. Wachlarz tematów był dość szeroki, w tym metody nauczania gramatyki, mowa młodzieżowa, dialekty języka niemieckiego, piosenki i filmy na zajęciach języka niemieckiego, tematyka krajoznawcza, itd. Na tej części kursu poruszaliśmy również tematykę historii miasta.
Regensburg jest kulturową perełką, ale w otoczeniu miasta skarbów dziedzictwa kultury jest wiele. Weekend wykorzystałem na podroż do Walhalli, panteonu niemieckich bohaterów, zbudowanego na wzniesieniu, z którego rozpościera się doskonały widok na przełom Dunaju. Byłem w Lanshut nad Izerą, w którego historii ważne są związki z Jagiellonami. Podziwiałem zabudowania Freising, w tym Katedrę pw. św. Marii i św. Korbiniana oraz konkatedrę arcybiskupstwa Monachium i Freising.
Po dwóch tygodniach wspólnej nauki wymieniliśmy się danymi kontaktowymi, żegnaliśmy się jak starzy znajomi, umawiając się na kolejne kursy w Regensburgu. Jeszcze przed wyjazdem miałem okazję pomóc koleżance z Czech, która w semestrze letnim zamierzała podejść na swojej uczelni, w Ústí nad Labem, do egzaminu z historii, w powtórzeniu materiału.
Jestem bardzo zadowolony z wyjazdu, oprócz niewątpliwych korzyści językowych, mogłem poznać kulturę i historię ważnego ośrodka miejskiego na mapie Niemiec. Poruszałem się w międzynarodowym środowisku, w którym poznałem różne podejścia do realizacji zadań. Wysoko cenię sobie doświadczenie, które zdobyłem, przyswajając sobie metody dydaktyczne lektorów z Horizonte.
Szymon Krawczyk